W sobotnie przedpołudnie przy Bandurskiego podopieczni trenera Adama Paliwody zainaugurowali rozgrywki w grupie spadkowej w sezonie 2020/2021. W pierwszej kolejce tej części sezonu, nasz zespół zmierzył się z zajmującą ostatnie miejsce Tanowią Tanowo. Z przebiegu gry zwłaszcza w pierwszej połowie, można było odnieść wrażenie, że drużyny zamieniły się koszulkami. To Tanowia prowadziła grę, a Stalowcy mieli ogromne problemy aby stworzyć sobie dogodną sytuację podbramkową.
Stal Szczecin - Tanowia Tanowo 2:1 (0:0)
Bramki: Tokarewicz, Lis
Skład: Jarząbek - Wis, Kronkowski (46' Lis), Cydzik, Sablik - Pankowski (46' Lisowski), Mielnikiewicz, Wośkowiak ( 69' Musiał), Tokarewicz, Bakun (46' Krasiński) - Damian Klowan
Tak jak wspominaliśmy od początku meczu to goście lepiej radzili sobie na będącej w dość kiepskim stanie murawie stadionu przy ulicy Bandurskiego. Często nękali obronę Stalówki podaniami za linię obrony. W 10 minucie po strzale z dystansu byli blisko objęcia prowadzenia, piłka skozłowała tuż przed interweniującym Jarząbkiem, który zdołał odbić futbolówkę na rzut rożny. Dwie minuty później swoją okazję miał prawoskrzydłowy Tanowii, uderzył w kierunku dalszego słupka, ale i tym razem gościom zabrakło szczęścia, piłka minęła prawy słupek bramki Jarząbka. W 17 minucie kontrę wyprowadzili zawodnicy gospodarzy, środkiem boiska z futbolówką popędził Jakub Wośkowiak, który podał piłkę do prawej strony do wybiegającego na pozycję Damiana Klowana. Napastnik Stalówki oddał strzał w kierunku dalszego słupka, jednak trzeba przyznać, że nie było to najlepsze uderzenie i piłka minęła słupek bramki. Jeśli chodzi o pierwszą połowę to praktycznie wszystko czym uraczyli nas zawodnicy obu drużyn.
W przerwie zareagował trener Adam Paliwoda dokonując trzech roszad w swoim zespole. W miejsce Kronkowskiego, Pankowskiego oraz Bakuna na boisku pojawili się Lis, Lisowski oraz Krasiński. Czy były to dobre zmiany? Przekonać mieliśmy się w ciągu kolejnych 45 minut. Jako pierwszy swoją obecność na boisku odnotował Eryk Krasiński. W 53 minucie dośrodkował lewą nogą z prawej strony pola karnego, golkiper gości odbił piłkę przed siebie a nabiegający z lewego skrzydła Kacper Tokarewicz wepchnął futbolówkę do bramki z najbliższej odległości. Gdy wydawało się, że zdobyta bramka napędzi Stalówkę do lepszej gry, cztery minuty później gościom udało się pokonać Mateusza Jarząbka i mieliśmy wynik, 1:1.
W 59 minucie z szesnastego metra uderzał Damian Klowan, ale i tym razem napastnik Stalówki nieczysto trafił w piłkę i uderzył obok bramki. W 69 minucie Wośkowiaka zmienił Musiał i jak się później okazało była to niezwykle trafiona decyzja naszego szkoleniowca. W 72 minucie drugą żółtą kartkę obejrzał rezerwowy w dniu dzisiejszym Paweł Lisowski i gospodarze ostatnie dwadzieścia minut musieli grać w osłabieniu. W końcówce meczu goście raz za razem próbowali wykorzystywać luki w obronie naszej drużyny, ale za każdym razem jeden z zawodników znajdował się na pozycji spalonej. I wtedy nadeszła 90 minuta. Faulowany po prawej stronie boiska był Damian Klowan. Piłkę ustawił sobie Damian Musiał i dośrodkował na dalszy słupek. Najwyżej w polu karnym wyskoczył Patryk Lis i oddał strzał głową. Piłka po jego uderzeniu odbiła się od poprzeczki, następnie od ziemi i ponownie od poprzeczki. Tomasz Cydzik dobijał jeszczę futbolówkę z najbliższej odległości, ale sędziowie uznali, że piłka przekroczyła linię już po uderzeniu Lisa. Tak więc asysta Musiała i gol Lisa, akcja dwójki rezerwowych daje dzisiaj trzy punkty podopiecznym trenera Adama Paliwody, który jak widać, nie pomylił się w swoich wyborach. Nie było to najlepsze spotkanie naszej drużyny w tym sezonie, ale jak mawia klasyk, "zwycięzców się nie ocenia". Po tej wygranej Stalówka wyprzedziła pauzującego w tej kolejce Sarmatę i zajmować będzie drugie miejsce w tabeli grupy spadkowej, a nowym liderem został Jantar Dziwnów, który wyprzedza naszą drużynę dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu.