UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Zrozumiałem
Joomla Extensions

Kibice zgromadzeni w sobotnie popołudnie na stadionie w Dziwnowie, na pewno nie mogli narzekać na brak emocji. Spotkanie wicelidera z piątą drużyną w tabeli, nie rozczarowało. Cztery gole, czerwona kartka oraz zwroty akcji uczyniły tą rywalizację niezwykle ciekawą. Ostatecznie rywalizacja zakończyła się remisem 2:2 i patrząc na przebieg spotkania, to goście dzisiejszego meczu mogą odczuwać większy niedosyt.

Jantar Dziwnów -  Stal Szczecin 2:2 (0:1)

Bramki: Cydzik, Krasiński

Skład: Jarząbek - Wilczyński, Cydzik, Bartczak, Prill - Lisowski, Waszak (84' Kronkowski), Storek (64' Pyś), Krasiński (68' Tokarewicz), Sylwestrzak - Wośkowiak

 Pozostali: Przemysław Klowan, Pankowski, Krzemiński

Na początku meczu obie drużyny dość długo nie mogły sobie stworzyć żadnej okazji do zdobycia gola. Tak naprawdę pierwsza dobra szansa zakończyła się bramką dla naszej drużyny. W 15 minucie, Marcin Storek wykonywał rzut wolny z własnej połowy spotkania. Zagrał podanie za linię obrony gospodarzy, gdzie wybiegający Tomasz Cydzik przyjął sobie piłkę na klatkę piersiową czym ominął próbującego interweniować bramkarza i wbił piłkę do pustej bramki. Siedem minut później miała miejsce jedna z kilku kontrowersyjnych sytuacji w dzisiejszym meczu. Mogło się wydawać, że jeden z zawodników gospodarzy został kopnięty w polu karnym gości, prowadzący to spotkanie arbiter nakazał jednak aby kontynuować grę. Dwie minuty później niewiele zabrakło,a Stalówka powiększyłaby prowadzenie. Jakub Wośkowiak zauważył, że bramkarz gospodarzy był dość daleko wysunięty przed własną bramkę i zdecydował się na uderzenie z połowy boiska. Niestety piłka po uderzeniu naszego napastnika przeleciała minimalnie nad poprzeczką.

W 34 minucie blisko wyrównania, prawoskrzydłowy Jantara przedarł się w pole karne i oddał uderzenie z ostrego kąta. Mateusz Jarząbek był jednak na posterunku i skutecznie interweniował nogami. Minutę później mogło i powinno być, 0:2. Jeden z obrońców Jantara próbował podać piłkę do swojego bramkarza. Uczynił to na tyle lekko, że do piłki dopadł Jakub Wośkowiak. Wydawało się, że napastnik Stalówki mógł piłkę przyjąć, zdecydował się jednak na strzał z pierwszej piłki, prosto w bramkarza gospodarzy. Sześć minut później po podaniu Wośkowiaka swoją okazję miał Paweł Lisowski, niestety również przegrał pojedynek z bramkarzem.

Druga część spotkania nie mogła się chyba rozpocząć lepiej dla naszej drużyny. W 48 minucie gospodarze wybijają piłkę z własnego pola karnego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Mogło się więc wydawać, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, nic bardziej mylnego. Stojący na czterdziestym metrze Konrad Prill, wstrzelił piłkę z powrotem w pole karne, zawodnicy Jantara zaczęli już opuszczać własne pole karne, jeden z nich zrobił to na tyle wolno, że pozwolił Pawłowi Lisowskiemu uniknąć spalonego. Lisowski zgrał piłkę głową do Eryka Krasińskiego, a ten po przyjęciu piłki przerzucił piłkę nad bramkarzem i zdobył gola na 0:2. Niestety w dzisiejszym meczu potwierdziło się powiedzenie Czesława Michniewicza, że wynik 2:0 to najniebezpieczniejszy wynik. Nasza drużyna na piętnaście minut ewidentnie stanęła a przeciwnik wykorzystał to bezlitośnie. Dwie szybkie kontry w 54 oraz 57 minucie zakończyły się dwoma golami i w ten sposób gospodarze doprowadzili do wyniku, 2:2.

Po drugim straconym golu, Stalowcy grali dość nerwowo, ale z biegiem czasem powrócili do swojej gry. W 63 minucie Gracjan Sylwestrzak wbiegł w pole karne z prawego skrzydła i oddał strzał z dość ostrego kąta, niestety tylko w boczną siatkę. W 74 minucie na strzał z szesnastu metrów zdecydował się Konrad Pyś, jego uderzenie odbił przed siebie golkiper Jantara, ale żaden z naszych zawodników nie zdążył z dobitką. Kolejna kontrowersja w tym spotkaniu miała miejsce w 78 minucie. Andrzej Wilczyński sfaulował jednego z zawodników gospodarzy na środku boiska, sędzia pokazał jednak, że faulu nie było i nakazał grać dalej. Zawodnik Jantara nie podnosił się jednak z boiska i arbiter nakazał przerwać grę. Po konsultacji ze swoim asystentem, sędzia ukarał naszego obrońcę drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką, nie odgwizdując wcześniej przewinienia. Sytuacja tym bardziej kontrowersyjna, gdyż po rzucie sędziowskim piłka była po stronie naszej drużyny.

Mogło się wydawać, że po czerwonej kartce, gospodarze powinni przejąć inicjatywę, nic bardziej mylnego. W naszą drużynę wstąpiły jakby nowe siły i niewiele zabrakło a wywieźlibyśmy trzy oczka z tego jakże trudnego terenu. W 90 minucie po jednym ze stałych fragmentów, po raz kolejny uderzał Tomasz Cydzik, po jego uderzeniu gospodarzom udało się wybić piłkę z linii bramkowej. Prawdziwą piłkę meczową nasz zespół miał już w doliczonym czasie gry. Po podaniu z głębi pola, bardzo przytomnie na skrzydle zachował się debiutujący w oficjalnym meczu Kacper Tokarewicz, który po przyjęciu piłki ściął do środka wbiegając przed obrońcę gospodarzy i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Tokarewicz oddał strzał z szesnastego metra, gdy wydawało się, że piłki wpadnie do siatki, futbolówka odbiła się od nogi golkipera Jantara i minimalnie minęła słupek bramki gospodarzy. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem, 2:2.

 

Klub Sportowy "Stal" Szczecin
ul. Bandurskiego 35
71-685, Szczecin
Zostań sponsorem
Projekt i wykonanie: i2o